Q: szkolenie BHP

Written by:

Państwo jeszcze nie wiecie, że kochacie niedźwiedzie polarne – powiedziała pani, zaczynając szkolenie BHP. Ta sama, która prowadziła te o Heideggerze.

Delikatnie, by nie potrącić siedzącego przede mną kolegi, położyłem nogę na nogę.

Pani wyświetliła pierwszy slajd: liczba ataków. Popatrzyłem w bok, na szklaną ścianę. Śnieg leżał na całym mieście, a z wysokości nie było widać, żeby był brudny. Dzień był grudniowy, biały. A pani od szkolenia BHP mówiła o niedźwiedziu polarnym. mówiła i mówiła.

⁃ Tak, o co chcesz spytać? – Z medytacji wyrwał mnie głos pani.

Postawiłem obie stopy na podłodze. Pytanie było jednak nie do mnie. To siedzący przede mną kolega podniósł rękę.

⁃ Dlaczego mamy ponosić koszty ocieplenia klimatu? Ja tego nie rozumiem – zadeklarował kolega.

⁃ Zgodzę się, że te liczby ataków – kontynuował – co je Krystyno wyświetlasz, nie są wysokie. Ale jednak są. Ja nie wiem, czy my jako cała firma mamy aż taki wpływ. Wiecie, jakby policzyć, to musielibyśmy działać od tysiąca lat, żeby wytworzyć tyle gazów cieplarnianych, co jeden wybuchający wulkan. Rozumiem, że kra topnieje, tak? Że nie mają gdzie polować, ale to nie oznacza, że mamy je gościć. Dlatego wydaje mi się dziwne, że sprowadzono tutaj to zwierzę – powiedział Mateusz, lekko drżącym głosem.

⁃ Dziękuję bardzo Mateuszowi za to pytanie – powiedziała pani – nie powiedziałam o tym na początku? Jestem prawie pewna, że zaznaczyłam.

Cisza. Dwadzieścia parę osób nie było jeszcze na tyle zmobilizowanych, by zacząć mruczeć, ale wyczuwało się w powietrzu pewną uwagę.

⁃ Cóż, jeśli nie – dodała pani – to chcę podkreślić w imieniu firmy, że zwierzę nie zostało sprowadzone. Nie ma nic wspólnego z przeciwdziałaniem antropogenicznej zmianie klimatu. Nie jest to akcja pomocy zwierzęciu, nie jest to akcja marketingowa.

Mateusz chciał chyba coś jeszcze dodać, ale zrezygnował.

⁃ Jesteśmy tu po to, by wyjaśnić sobie sytuację – powiedziała pani z poważnym uśmiechem.

⁃ Chodzi o to – dodała – by każdy miał szansę.

Dalej pani, do której Mateusz mówił Krystyno, mówiła o niedźwiedziu polarnym, który żył w garażu podziemnym, kilkadziesiąt pięter pod nami.

Nieczęste incydenty, sporadyczne wypadki, poza tym piękno dzikiej przyrody.

Padło z sali pytanie, czy stąd ten zapach w garażu, okazało się, że nie stąd, ale pani BHP podziękowała, bo to ważny wątek, będzie na kolejnym szkoleniu.

Padło też z sali pytanie o piosenkę Biały miś, padło pod koniec, gdy już wszystko było w miarę jasne i czuć było ulgę. Ludzie potrzebowali pośmiać się, więc pani też kwiknęła, ale za chwilę dodała:

⁃ Tak naprawdę jego futro nie jest białe, ma kolor ecru przetartego złotem i rubinem.

A po szkoleniu jeszcze trzy godziny pracy.

Ilekroć chciałem popatrzeć przez ścianę na ciemniejące miasto, wzrok mój przebiegał obok Mateusza. Myślałem o jego pytaniu.

Gdyby, jak Mateusz przypuszczał, niedźwiedzia wpuścili do podziemi budynku w ramach zadośćuczynienia polarnej przyrodzie, sprawa byłaby prosta. Mateusz byłby po jednej stronie sporu, firma po drugiej. On wiedziałby swoje, to jest, że z ociepleniem to przesada. Byłby oczywiście ze swoim poglądem w podziemiu, medialnym i intelektualnym, ale miałby na co narzekać podczas przerw, mógłby robić sobie żarty, aż słyszę, jak naciska guzik ekspresu i gdy leje się jego kawa, opowiada: no, co co następne? Może wpuszczą nam tu foczki? Patrząc na tę czy na tamtą, już wpuścili, nie? Hehe.

Polak jest w stanie znieść bardzo wiele. O ile ułoży sobie w głowie. Który to walczący o Europę Niemiec rzekł: jeśli zamknąć Polaka nagiego pod kloszem to po miesiącu będzie on ubrany, umeblowany i będzie pędził bimber.

To fakt. Z tym, że warunkiem dobrostanu Polaka pod kloszem, o czym ten Niemiec wiedzieć nie mógł, była znajomość wielu takich właśnie anegdot.

Stąd Mateusz, kolega siedzący przede mną, działał w samoobronie. Chciał wpisać niedźwiedzia w znany sobie spór ekologów i normalnych, postępowych i przywiązanych, i tak dalej. Chciał znależć w nim zakaz aut z dieslem, segregację śmieci, kwoty węglowe przeliczalne na bilety lotnicze, i takie tam. Wiedział, gdzie mniej więcej stoi, na tamtej planszy.

Tymczasem nic z tego.

Nastanie niedźwiedzia w garażu nie ma nic wspólnego z ociepleniem. Są więc we dwu, Mateusz i niedźwiedź. Obaj nie wiedzą, skąd.

⁃ Co sądzisz o tym szkoleniu? – spytał mnie Mateusz, gdy przyszło się zbierać. Powiedziałem, co myślę, a on energicznie pokiwał głową, chociaż nie sądzę, by mnie zrozumiał. Raczej dalej bił się z myślami.

⁃ Na ktore szkolenie pójdziesz za tydzień? – zapytał.

Pani od BHP obiecała dwa szkolenia, czy też warsztaty, dla osób religijnych i dla osób niereligijnych, poświęcone pochodzeniu niedźwiedzia. Na koniec mieliśmy dostać bilety do ZOO, by obejrzeć podobne zwierzę w lepszym świetle, niż garażowe. W każdym razie miałem to w poważaniu. Były te szkolenia w czasie pracy, więc nie płakałem, a Mateuszowi powiedziałem, że obojętne mi, na które pójdę.

Może na to, które skończy się przed przerwą?

⁃ Jasne, jasne – powiedział mi na to kolega z pracy – a to widziałeś?

Współczesne rozmowy muszą kończyć się pokazaniem ekranu komórki.

Na ekranie był filmik nagrany przez koleżankę (nieobecną dziś na szkoleniu). Wychyla się zza słupa z wielką literą G i pokazuje coś ruchomego, co znika między autami. Filmik był krótki i w jej „aaaa!” Puszczonym w pętli było coś stymulującego. Na szczęście, Mateusz wysiadł z windy wcześniej, bo wracał metrem.

Ja wracałem autem, ale rozmyślając nad wewnętrzym życiem kolegi, w sumie mi nieznanym, przypomniałem sobie o niedźwiedziu dopiero, gdy wyjechałem na powierzchnię.

Nie zastosowałem żadnej z trzech złotych rad, co nam je dała pani, a i tak udało się.

Prawdziwe morderstwo było, gdy spostrzegłem, jak jest ciemno.

Cały Boży dzień przepłyną, jak biały, napuchniety wieloryb, i zostało samo morze, sama noc.

Jechałem długo alejami do rzeki i dalej. Wjeżdzając na Pragę zwolniłem przy betonowych skałkach, na których kiedyś żyły trzymane przez ZOO niedźwiedzie. Chyba zlikwidowali ten wybieg po tym, jak ktoś do nich skoczył. Co mi się w każdym razie podoba, to to, że puste skały pomalowali teraz. Nowoczesna farba, jedyna czarna w 100%, robiła doskonały efekt w zimowej ciemności. Śnieg, który na nią spadł leżał jakby na niczym. Aż się żarzył.

Leave a Reply