Pan Tadeusz w tłumaczeniu lepszy od oryginału!

Bill Johnston wyłowił z szumiącego Niemna naszej mowy sens poematu i poukładał go do suszenia na angielskim brzegu.

Cudnie wyschło! Czytam pierwsze zdanie i myślę sobie, o, czy to nie lepiej powiedziane, niż nas w szkole uczą?

W szkole nas tak uczą: Litwo! Ojczyzno moja! Ty jesteś JAK zdrowie!

A Bill tak naucza:

O Lithuania! My homeland! You ARE health alone!

Ty jesteś zdrowiem!

Adam porównuje, Bill utożsamia. Nie jest Litwa trochę podobna do zdrowia, ale jest zdrowiem człowieka. Alone! Więc tylko ona…

W tym momencie z trzaskiem spada w moim mieszkaniu z łóżka „Samuel Zborowski”, czyli książka Rymkiewicza, co ją czytam i z niej łysy starzec wychodzi, i mnie w głowę strzela, ledwo się zdążyłem uchylić.

Po czym siada pan Jarosław Marek Rymkiewicz przy stole i mi wykłada głupotę mojego bluźnierstwa.

To Adam, nie Bill, dobrze przełożył sens Litwy, to znaczy, Polski, z odwiecznego wydania Pana Tadeusza, które w anielskim, nie angielskim języku stoi w niebieskiej bibliotece!

Dlaczego? Pytam Rymkiewicza, a on wykłada.

Co prawda, mówi, „Pan Tadeusz” prawie, to znaczy prawdziwie, się zaczyna, że Ojczyzna jest jak zdrowie, ale potem po kolei ci pokazuje, że nie, że więcej jest, niż zdrowie. Ojczyzna jak życie jest, jak złota polska przyroda, jak Matka własna i jak Matka Boska, jak życie wieczne. A nawet jak śmierć. Ona nie jest zdrowiem, ale jest wszystkim, ponad istnienie i ponad nicość, i nie jest Polakiem taki, kto tego nie pojmuje. Najwyżej popolskim cieniem. Nie mówię, Rymkiewicz kontynuuje, kto nie rozumie, bo tu rozumieć nie ma czego, nie ma nic do rozumienia, ale kto nie pojmuje, komu to się w duszy nie mieści, albo lepiej rzec, w dusznym istnieniu, ten jest ledwo półcieniem polskim.

Młody jesteś, a głupi i zdrajca z ciebie, wali na koniec i wraca do swojego „Samuela Zborowskiego”, zanim zdążyłem zaproponować mu kawę.

Kocham tego poetę.

Ale to gorzka konstatacja, to wysoką poprzeczką po głowie bicie!

Jeśli dla ciebie Polska jest tylko zdrowiem, to wstanie stary Polak z książki i w imieniu Mickiewicza za to cię ugryzie!

Pytam więc anioła stróża mojego, jak to możliwe, że Jarosław Marek Rymkiewicz robi takie rzeczy? Jakim cudem się teleportuje, skoro pisze książki niezgodne nie tylko z logiką, ale nawet, miejscami, z listami pasterskimi Episkopatu Polski?

Skąd mu więc dar bilokacji, jak u świętego?

Anioł się śmieje, cóż, on ma charakter, ten Polak! Zawsze patrzy Bogu w oczy, gdy się modli.

Nie miałbyś słabości do kogoś takiego?