Niewiele wiadomo o anarchistach, poza tym, że są bombami. Pismo mówi to co najmniej dwukrotnie.
Lubiłem anarchistów, oczywiście tych prawdziwych, wyznaje bohater opowiadania Leonardo Sciasci.
Bohater Sciasci pracuje w kopalni siarki, więc gdy wydarza się okazja, ucieka przed wybuchami na wojnę. Wojna to wojna domowa Hiszpanów, których konserwatywną część wsparł Mussolini. Bohater Sciasci na hiszpanskiej wojnie domowej traci dłoń a zyskuję coś, co do wczoraj nazywaliśmy duszą. Nienawidzi Franco, prałatów, czarnych koszul, kibicuje Republice i komunistom. Najbardziej lubi anarchistów:
To nie jest tak, że można wygrać wojnę z takimi ludźmi; wręcz przeciwnie, jest się skazanym na przegraną. Biorąc pod uwagę rozwój wypadków, jestem zdania, że gdyby Republika miała więcej komunistów, a mniej anarchistów, Franco by nie wygrał. Tak jak nie można żyć z innymi ludźmi, jeśli mówi się o nich wszystko, co się myśli, tak nie można toczyć wojny takiej jak ta w Hiszpanii, odpalając bomby pod wszystkim, czego się nienawidzi. Anarchiści nienawidzili zbyt wielu rzeczy: biskupów i stalinistów, posągów świętych i królów, klasztorów i domów publicznych. Ginęli bardziej za rzeczy, których nienawidzili, niż za te, które kochali.
Ja lubię klasztory i anarchistów. Co do faktu, że anarchiści to bomby:
Mogę się mylić, ponieważ mój osąd opieram na obserwacji ich działań, a nie wiem nic o ich doktrynach, ale anarchista myśli o sobie jako o bombie, stworzonej do strzału i wybuchu; niecierpliwi się anarchista w okopie, by rzucić granat trzymany w ręku w pierwszy znak obecności wroga, niecierpliwi się anarchista w środku, by wystrzelić i eksplodować przeciwko rzeczom, których nienawidzi.
Anarchiści nie znali hipokryzji, dlatego musieli przegrać, konkluduje bohater Sciasci.
Lubię Sciascię, jego bohatera, anarchistę i nielubiane przez tę trójkę klasztory, acz tylko w sensie starych, cienistych sycylijskich budynków z ogrodami cytryn w środku.
Siedziałbym tam na murku między kolumnami, czytał Sciascię.
Drugi raz o anarchistach bombach mówi Pismo w drugiej piosence płyty Anarchy zespołu Chumbawamba.
Znana jest Chumbawamba ze swojej najgorszej piosenki:
Druga piosenka płyty Anarchy jest lepsza od najgorszej i ma taki tekst:
Jestem bombą zegarową
Tykającą, tykającą, tykającą bombą zegarową
Jestem bombą zegarową
Tykająca tykająca tykająca bomba zegarowa
Bez opieki na stacji kolejowej
W śmieciach w dancehallu
Siedząc tuż przy ladzie fastfoodu
Na tylnym siedzeniu Vauxhalla
Po angielsku idzie to ładnie śpiewać.
Puenta jest taka, że pierwsza piosenka płyty Anarchy, Give anarchist a cigarette, daj anarchiście papierosa, wzięła się z tego, że gdy Bob Dylan pielgrzymował z koncertami po Anglii, konserwatyści zwali go anarchistą, co mu zdradził jego agent. Bob Dylan się przyznał i powiedział, że jako anarchista zasłużył na papierosa. Chumbawamba, wiedząca, czym jest anarchizm (ani ja, ani bohater Sciascii tego nie wiemy), naśmiewa się z Boba anarchisty.
Papierosa dostajesz po to, by zapalić lont!
Takiej sprawy, jak odmówienie odebrania nagrody Nobla, jak to ostatnio Dylan zrobił, chyba nie da się zaliczyć w kategorii wybuchu.
Z drugiej strony: nic w gruncie rzeczy nie wiadomo o anarchistach, poza tym, że próbują.
Leave a Reply