Zrobiwszy porządki z łudzkością, biorę się za człowieka. Człowiek powinien być rozbity na dwa rzeczowniki, słowiek i szłowiek, co samo przez się jest zrozumiałe. Pierwszy dla tych od mówienia, drugi dla tych od poruszania się po powierzchni planet.
Prawda o słowieku i szłowieku opiera się mocno na badaniach lechickich źródłosłowów, na konsultacjach z paniami od polskiego, a przede wszystkim – na najnowszych osiągnięciach biologii. Biologia dostarcza też przykładu – porosty! Jak zielone pomarszczone na pniu drzewa składa się z grzybu i glonu, tak to, co do ciebie podchodzi i gębę otwiera, składa się odpowiednio ze szłowieka i słowieka.
Podział ten gatunkowy przechodzi swobodnie przez obie płcie, a także przez okresy życia i stany kont, a także, przez dobro i zło.
Oba wyrazy są dumne ze swej neutralności wobec zagadnień prowadzenia się. Choć słowiek swoją wybrzmiewającą słabością wobec słów kojarzy się z inteligencją, a ta z mądrością, to wystarczy wspomnieć na liczne magisteria i doktoraty, by zrozumieć, że jest to bardziej skomplikowane.
Nawet dorobek polskojęzycznych teologów, tych słowieków przez duże S, nie przeważa szali w stronę przewagi.
Znów skojarzenie szłowieków z samą pracą i urabianiem twardej gliny świata na miłą zastawę cywilizacji jest równie mylące. Kto wątpi, niech zapyta sam siebie o pierwsze skojarzenie z taczką, tym wehikułem pracy i tworzenia. No właśnie, szłowiek aż za często lata z nią nie przewidując w napiętym grafiku czasu na załadowanie, zupełnie tak samo, jak nie każdy słowiek sprawdza, czy mu sensu starczy na każde słowo.
Słowiek szłowiekowi wilkiem w składzie słoni z porcelany! i nawzajem, zbyt częstymi czasami.
Nieczęsta synteza, dla której można by zarezewrować tradycyjne miano człowieka, budzi zazdrość i zachwyt we wszystkich poprzepoławianych. Kojarzy mi się tu Forrest Gump, bohater mego dzieciństwa, od zarania należący do dwu światów, mowy i działania, przez oba te światy krzywdzony i rzucający je w końcu na kolana.
Niczym dziecko w końcu umieszczające właściwe klocki w otworach milczenia i mowy, czynu i czekania.
Warto zaznaczyć, że zmiana ta sprzyja dzieciom. Nikt nie chce być człowieczkiem, nawet mając pięć lat, ale wszyscy, zwłaszcza w maju, chcieliby być słowikami.