Sprośna teologów z Panem Bogiem debata

Written by:

Teolodzy, nudząc się w niebie i w innych miejscach, rzucili Panu Bogu wyzwanie do straszliwej debaty.

Bo kto z nas nie pragnąłby pomsty na Kimś, o Kim przez całe życie mówić musiał dobrze?

Trójca Przenajświętsza zgodziła się, i od razu zapowiedziała, że teologów może wziąć w niej udział nawet tylu, ile diabłów mieści się pod doktorskim biretem, natomiast Bożej sprawy bronić będzie jeden tylko anioł.

– O czym będzie debata?

Spytał teologów Pan.

O Twoim istnieniu! zawołali teolodzy nie bez złośliwości.

Pan Bóg skrzywił się i machnął ręką.

To nieciekawe. Proponuję weselszy temat. Celibat!

Teolodzy popatrzyli po sobie. Ten i ów zaczął wietrzyć pismo nosem.

Tak też Tomasz od razu odmówił, wymawiając się przejażdżką ze św. Agnieszką na niebieskim osiołku. Bonawentura też się wykpił, mam zamknięte rekolekcje dla mniszek, powiedział, a Franciszka Klara zawołała na obiad.

Cóż, kiedy pycha, ten grzech wężowy, rozkazała reszcie teologów podjąć wyzwanie.

Zebrało się ich spore stado. Kilku z nieba, a reszta z piwnicy i z innych nadprzyrodzonych obszarów. Będzie komu bronić celibatu!

Teolodzy, swoim zwyczajem, przybyli na stadion uzbrojeni po zęby i żądni porażki swego Stwórcy, Wszechmocnego Przedmiotu swych studiów i badań, który tyle razy im się wymykał, bez końca i wciąż na nowo grając na profesorskich nosach.

Patrzcie na te zastępy!

Oto wchodzą Scholastycy z sylogizmami ostrymi jak kosiarki na wiosnę.

Za nimi maszerują Neoscholastycy z tomami wielkości pustaków.

Za nimi szkoła Kulowska z kropkowym systemem zapisu, to wyborowy pułk, nie ma w nim nikogo, kto by choć raz zrobiłby błąd w przypisie. Nikogo, komu by sens rozsadził zdanie.

Raźnie kroczą Personaliści jak jeden mąż, ze zdaniami, o których powiedziano: kto je rozwikła, zostanie władcą Azji! (Poczynając od Kraśnika).

Potem idą Egzystencjaliści z bronią chemiczną zadumy (w niebie nie działają żadne ludzkie konwencje).

W ariergardzie weterani rozrób od śmierci Boga i jacyś obdarci, brodaci, z nożami długimi jak habilitacje. Kto to?, trąca jeden anioł drugiego, to Ci od dialogu z religiami Wschodu, odpowiadają mu inni skrzydlaci.

Stadion cały patrzy w zadziwieniu, anielscy chórzyści pokazują sobie co ciekawsze okazy.

Na koniec na pole przyszłej debaty opadają Mistycy na ogromnych spadochronach miłości, co płoną, a się nie spalają. Opadają w pełnej napięcia ciszy i to ich przybycie sprawia, że nawet starzy Archaniołowie, którzy zdążyli już obstawić wygraną Szefa, stawiają teraz parę złotych na teologów, ku radości diabłów uwijających się przy zakładach i sprzedających lody. Serafiny stoją spokojnie, ale trochę się pocą, bo ci Mistycy wyglądają dużo poważniej, niż cała reszta teologicznej ćmy. Młodzi aniołowie zaś aż drżą od widoku tych spadochroniarzy.

Czyżby ich Szef, Pan Bóg wszechmogący, pierwszy raz w życiu miał przegrać?

Nagle start! Zagrały papierowe trąby badaczy Świętej Nauki. Posypały się cytaty, traktaty poszły w ruch, zatrajkotały definicje, pole debaty zasnuło się od subtelności i spłynęło teologalną posoką.

Bezbożnicy, których nie wpuszczono na stadion, zaglądali przez płot i płakali: jakże to, czy naprawdę teologom, a nie nam, da się Pan Bóg pokonać? To wtedy ponoć widziano Woltera, jak odmawia różaniec za Pana.

Tak, Trójca pokonana byłaby sromotnie, gdyby po Jej stronie to naprawdę był aniołek.

Bo teolodzy skłoniliby tego dnia do bezżeństwa nawet Salomona, nawet stary kanonik po ich tyradzie jeszcze raz podpisałby swój cyrograf!

Cóż, kiedy na druciku była aureolka i przyczepiane były skrzydła.

Okrzyk zwycięstwa zastygł w gardłach teologów.

Trójca wygrała, jak zawsze, starym, a straszliwym podstepem!

Z krzesła podniosło się lekko nieco cięższe od aniołka stworzenie i otrzepało sukienkę.

Na stadionie zrobiło się jasno, jak w Pierwszy Dzień Stworzenia.

Kobieta! Kobieta! Kobieta! Skandują jednym głosem niezliczone zastępy niebieskie.

Kobieta! Kobieta! Kobieta!

Wynik był już przesądzony, ale nie od razu nastąpił koniec. Kąciki jej ust zaczęły się podnosić, a po chwili, a po chwili, cóż…

Jak to jeden Serafin orzekł: było tak, jakby złote drzewo zakwitło pośrodku stadionu. Albo, jak jeden diabeł od lodów: ależ się babka roześmiała!

***

Dzieje powstania: ten tekst mógłby iść do Komunii w tym roku. Ma osiem lat. Powstał w którymś z lubelskich Public House, w pubie u Szewca, albo u Świętego Michała, gdy po pierwszym łyku piwa kręciło mi się w głowie i wydawało mi się, że doktorzy, profesorzy, prałaci i inni teolodzy, z jakimi tam siedziałem, to są lwy, a ja jestem batem i krzesłem w rękach ich Tresera. Takie rzeczy im wtedy opowiadałem, a oni warczeli, gryźli, ale potem w końcu włazili na kolorową kulę śmiechu i balansowali ciałem. W każdym razie to tradycja ustna spisana, ma jeszcze kilkoro braci i sióstr, których pewnie też opublikuję, bo kto nie chciałby wiedzieć, jak to było, gdy Matka Boża pływała z diabłem łódką i postanowiła, że stworzy świat? 😉

5 odpowiedzi na „Sprośna teologów z Panem Bogiem debata”

  1. Awatar Garfield Fidelis
    Garfield Fidelis

    Dla mnie największe atuty Autora to oryginalne, świeże skojarzenia, zręczne balansowanie na granicy snów i jawy oraz czerpanie z literatury. Piszę to, bo nie chcę obrazić, próbując określić powyższy gatunek literacki. Jeśli jest to bajka, to nie byle jaka. Teologiczno-surrealistyczna 🙂

    Tekst  bardzo dowcipny. Jednak temat poważny. Zastanawiam się nad sensem celibatu. Rzekomo jest nim m.in. bycie dyspozycyjnym dla parafian (pomińmy definicje mistyczne, weryfikowalne wyłącznie we własnym sumieniu). Uważam, że księża mają prawo do określania, w jakich godzinach są do dyspozycji – to jest kwestia zdrowia psychicznego. Jednak jeśli przykładowo na wsi proboszcz nie mieszka na plebanii, bo często „wyjeżdża”, to powinien umówić się z sąsiednimi proboszczami i ogłosić, w jakie dni tygodnia którego z nich można poprosić o przyjechanie do umierającego. A takiej organizacji czasu pracy nie ma. Coraz mniej jest takich księży, którzy nawet w środku nocy pojadą do umierającego, bo tak rozumieją sens celibatu. Są takie plebanie, gdzie poza b. krótkim czasem dyżuru kancelarii można tylko pocałować klamkę, a telefon głuchy. Takie sytuacje obnażają bezsens systemowego celibatu albo przynajmniej jego kryzys. A w kwestii 5. przykazania wiemy, jak jest. Jeśli jest jakiś inny sens celibatu niż powyższe to może Autor mi rozjaśni mroki ignorancji. Na koniec zaznaczę, że znam księży uczciwych, czystych i szlachetnych.

    P.S. Tytuł jest clickbait-owy 😉

    Polubione przez 1 osoba

  2. Awatar PN
    PN

    Jestem doktorem teologii, wszystko mogę Ci wyjaśnić 🙂 co tylko chcesz. Filozofowie wiele mogą, socjolodzy mogą dużo, ekonomiści i psychoanalitycy latają pod sufitem, ale ostatecznie zawsze kończą wszyscy na kozetce, tfu, ambonie u teologa. Jestem jednak nowoczesnym doktorem teologii i jak do św. Ignacego można do mnie mówić na Ty 🙂 co do celibatu to najwięcej tłumaczy kawał: 3 księża dyskutują o celibacie. Francuz jest za utrzymaniem, Niemiec za zniesieniem, a Polak słucha jednego i drugiego i mówi: zróbmy kompromis! Niech będzie, jak jest…

    BTW jeśli takie rzeczy Ci się podobają, jak to wyżej, to mistrzem tego jest Italo Calvino i jego „Opowieści kosmikomiczne”, do znalezienia na chomiku i w antykwariatach.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Awatar Marcin
    Marcin

    Uczta językowa 😀 Choć zastanawiam się, czy Mistycy w ogóle by wylądowali z takimi spadochronami, i czy by ich nie wyniosło jeszcze wyżej od tego ognia 😀

    Polubione przez 2 ludzi

  4. Awatar PN
    PN

    Nie wiedziałem co napisać Tobie o tym ogniu, o mężu zepsuty nauczaniem fizyki, na szczęście przypomniałem sobie, że teolodzy zeszłych wieków napisali to za mnie, katalogując kilkanaście rodzajów ognia, od takiego, co spala mokre kamienie do takiego, co nie rusza suchego krzaka 😉

    Polubione przez 1 osoba

  5. Awatar Arktyka kocha, gdy tańczy trup – Nie wiadomo!
    Arktyka kocha, gdy tańczy trup – Nie wiadomo!

    […] błagań, trup tańczy coraz radośniej i rosną fale, aż do zupełnej zagłady wioski. Panikkar powiedziałby, że miast błagać trupa o zaprzestanie, jedynym ratunkiem sceptyków było […]

    Polubienie

Leave a Reply