Henry Louis Mencken – Papież Ameryki

Written by:

Nudny, mroczny, depresyjny zimowy dzień. Cały świat wygląda jak kościół metodystów podczas środowych modlitw. To Mencken. Jestem krytykiem książek, przez książki krytykiem homo sapiens, przez homo sapiens krytykiem Boga, mówił o sobie.

W co wierzę najpierw i niewzruszenie, jak purytanin w piekło? Wierzę w wolność. A kiedy mówię wolność, to mam ją na myśli najszerzej, jak tylko można – wolność aż do najdalszych limitów wytrzymałości i tolerancji. Jestem przeciw zakazywaniu komukolwiek czegokolwiek, czy to robić, czy to mówić, czy to myśleć, jak długo można wyobrazić sobie nadający się do zamieszkania świat, w którym byłoby wolno to robić, mówić i myśleć. Ciężar dowodu, według mnie, zawsze spoczywa na policjancie, czyli na prawodawcy, na teologu, na prawomyślnym. Musi on dowieść swej sprawy dwakroć, trzykroć, czterokroć, a potem musi zacząć od początku i dowieść jej jeszcze raz. A i tak będę patrzył na niego złym okiem. Nie mam zamiaru udawać, że oddaję mu sprawiedliwość. Ani krztyny więcej, niż chrześcijanin oddaje jej diabłu. Ten policjant jest wrogiem wsystkiego, co podziwiam i szanuję w świecie, wszystkiego co czyni świat cudnym i czarującym. To on sabotuje wszelkie szczere poszukiwania prawdy. Staje przeciw dobrej woli i przyzwoitości. Jego ideał to ideał trenera zwierząt, arcybiskupa, generała majora. Jestem przeciw niemu aż po … i tu dawał Mencken dobitny przykład. 

Henry L. Mencken był Amerykaninem niemieckiego pochodzenia, palił cygara, pił piwo, żywił się książkami i wolną myślą.

Mencken napisał najlepszy słownik amerykańskiego. Dorobił się też autorskiej teorii genezy religii, według której ksiądz był przed diabłem, ale polubili się i dopiero jak się trzeci zjawił, Pan Bóg, to się zaczęło.

Człowiek, który przechwala się, że zawsze mówi prawdę to ktoś, kto prawdy nie szanuje. Nie jest ona do rzucania ot tak, niczym grosik reszty. Jest czymś, co należy czcić i gromadzić, i wydatkować tylko, gdy to niezbędne. Najmniejszy atom prawdy to czyjś gorzki trud i agonia. Każdy większy jej kawałek to grób odważnego poszukiwacza na ostygłym popielisku i dusza smażąca się w piekle. 

Mencken mylił się w swoim myśleniu nieustannie. Gros polskich współczesnych krytyków nigdy się w myśleniu nie pomyli. 

Mencken o filozofii:

Annały dziejów ludzkich milczą o szczęśliwym filozofie: tacy są tylko w romantycznej legendzie. Wielu z nich popełniło samobójstwo, wielu innych wyrzucało dzieci z domu i biło swe żony. Nic dziwnego. Jeśli chcesz pojąć, co czuje filozof oddający się swej profesji, idź do najbliższego zoo (Zamość) i przyjrzyj się szympansowi łapiącemu pchły. Obaj bardzo cierpią i żaden nie wygra. 

Mencken często obraża Polaków, Czarnych, Szkotów, ale są to skwarki na pierogach. Farsz robi Mencken zawsze z białych Amerykanów. Wielki krytyk Ameryki. Albo lepiej: obu Ameryk. W pradziadków Trumpa walił lewą ręką, w pradziadków Bidena prawą. 

Cywilizacja staje się coraz bardziej ckliwa i histeryczna, a zwłaszcza w demokracji degeneruje się stopniowo w walkę szaleństw.

Czy Stany Zjednoczone mogą stać się krajem cywilizowanym? Nie można tego wykluczyć. nawet Szkocja osiągnęła wielki postęp od osiemnastego wieku kiedy to, jak zauważył Macaulay, była w większości na poziomie kulturowym Albanii. (…) Toteż nawet Missisipi, w jakiejś odległej przyszłości, może osiągnąć poziom Polski międzywojennej.  

Ameryka nie zna instytucji, tylko mody. 

Mencken o pandemii:

Epidemii grypy z 1919 roku, pomimo wielkiej śmiertelności (była to największa zaraza od średniowiecza), nikt nie wspomina. Większość Amerykanów zapomniała o niej. Nic zaskakującego. Ludzki umysł zawsze stara się zapomnieć to, co nie do zniesienia lub, jeśli to wciąż trwa, zignorować.

Mencken o wojnach, małżeństwie i innych takich:

Na dłuższą metę wszystkie bitwy są przegrane, jak i wojny. 

Ilekroć głupiec walczy z łobuzem, ludzkość kibicuje łobuzowi. 

Naprawdę niesamowite nie jest to, że małżeństwa często się rozpadają, ale to, że tak często udaje im się przetrwać. Wszystko działa przeciw nim, a ludziom udaje się je utrzymać, więcej, czasem nawet polubić. Jedną z przyczyn jest zamiłowanie umysłu ludzkiego do iluzji. 

Demokracja jest sztuką i nauką zarządzania cyrkiem z klatki małp. 

Tylko w krajach, gdzie nie ma wina (na przykład w Anglii) odpowiedź na pytanie „czy jestem stróżem brata mego?” brzmi „tak”.

Ale szczególną słabość miał Mencken do teologii:

Teologia – wysiłek wyjaśniania niewyjaśnialnego poprzez użycie terminów niewartych wyjaśnienia.

Gdy pierwszy raz przeczytałem to zdanie, zastanawiałem się, czy Mencken zdążył się załapać na wczesne prace ks. Profesora Czesława Stanisława Bartnika, rodzącego neologizmy jak pszczoła pierzgę. Personacja, antypraca, alboalbiczność. Koło personogenetyczne to inaczej Pan Jezus. Modalność prozopoicznej samorealizacji człowieka w świecie to kultura.

Wspominam o Bartniku, bo minister Czarnek ogłosił ostatnio, że teologia lubelska przewodzi w Europie. Otóż Bartnik przez dekady był naczelnym dogmatykiem KUL. 

Wymyślał nowe słowa także mój Panikkar, ale on ma na swoją obronę to, że zjeździł Indie na motorze, a potem ubogacał kalifornijskie studentki.

Ksiądz – konik operujący pod bramami nieba.

Pastor – ten, któremu nikczemnicy płacą, by upewniał ich przykładem życia, że cnota nie popłaca. 

Arcybiskup – chrześcijański duchowny o randze nieco wyższej od Chrystusa. 

Ubolewam, że do Menckena nie dotarła dobra nowina o Episkopacie Polski.

Mencken mógł nie wiedzieć o Episkopacie, ale spotkałem u niego polskiego księdza. Wyrzucał pustą butelkę po wódce z okna domu weselnego w Baltimore. Trafiła mnie ta butelka. Rzuciłem czytnikiem w poduszkę i rzekłem: cholerny Niemiec, na tyle głośno, że organistka u Ducha zaczęła głośniej grać, bo mieszkałem wtedy przez ścianę z kościołem. Wyszedłem do kuchni, nalałem burbonu i przysiągłem nad kieliszkiem pożyczonym z kolekcji nieodżałowanego prałata Sieczki – nigdy więcej tego drania! To znaczy – Menckena. Ale burbon wypiłem zbyt szybko. Siadłem na łóżku, a ręka powędrowała na czytnik. Być może mało kocham Polskę, pomyślałem.

Z drugiej strony, gdyby Reduta Dobrego Imienia wszczęła w sprawie tej butelki międzynarodowe śledztwo, nie byłaby chyba zupełnie pewna wyniku.

Każdy przyzwoity człowiek wstydzi się za rząd, pod którym żyje.

Niedziela – dzień dany Amerykanom, by mogli pomarzyć o tym, że już umarli i są w niebie, oraz że ich sąsiedzi też umarli i są w piekle.  

Grzywna – łapówka, jaką płaci bogaty, by uciec od kary za przestępstwo. 

Przyjaźń oznacza dzielenie wiary w te same błędy, oszustwa i beboki. 

Nowa logika – gdyby tak było, to było by miło – a więc tak jest!

Mencken pisał o wszystkim, ale najbardziej lubię go o Kościele:

Ze wszystkich uczonych mężów, duchowny posiada najniższą etykę zawodową. Każdy pastor może podbierać wiernych sekcie, z którą rywalizuje, jak i wyśmiewać jej teologię. Duża część jego zawodowej aktywności na tym właśnie polega. Prawnik, który by tak robił, straciłby posadę, lekarz licencję, nawet kręgarz, barman czy burdelmama popsuliby sobie opinię dokładnie tym, co duchowny robi innym duchownym na co dzień i jeszcze jest za to podziwiany.

To prawda. Widać to po sieciowych wojnach księży od PO, PiS i Konfederacji. Dlatego w księdze Syracha, w rozdziale „archidiecezja lubelska” napisane jest: „Jeśli drugi ksiądz ci nie zaszkodził, to już ci bardzo pomógł”. 

Ludzie to jedyne zwierzęta, co poświęcają się dzień po dniu by unieszczęśliwiać jeden drugiego. To sztuka jak każda inna. Jej wirtuozów nazywa się altruistami.

Gdy zatrzymuję się, by zawiązać but, ty dzielisz mnie po głowie gałęzią orzesznika (Carya laciniosa). Momentalnie dochodzę do wniosku, że jesteś osłem. Oto całe ludzkie myślenie w miniaturze. Oto i wolna wola. 

Samobójstwo to spóźnione przyznanie racji krewnym swej żony. 

Pokusa to nieodparta siła działająca na dające się ruszyć ciało. 

Nagrobek – brzydka pamiątka o kimś, o kim się nie pamięta. 

Co by nie powiedzieć o ewolucji, małpie byłoby dużo trudniej uwierzyć, że pochodzi od człowieka. 

Mencken o pracy:

Dlaczego ludzie czerpią zadowolenie z pracy? Najpierw dla uczucia ulgi i przyjemności, płynącego z dokonania czegoś – dla satysfakcji podobnej do tej, jaką musi odczuć kwoka, gdy zniesie jajo. Potem, praca wybawia od nudy, tej klątwy nie tylko człowieka, ale i innych wyższych zwierząt. Nie ma nic trudniejszego, niż nic nie robić. 

Ostatnie zdanie pokazuje, że Mencken, jak to bezbożnik, jednak nie znał kleru. 

Dziś sam Mencken potrzebuje jeśli nie teologa, to przynajmniej egzegety. Jak wykładając Biblię dzisiaj tłumaczy się, dlaczego Pan Bóg w Drugiej Królewskiej kazał wycieczce przedszkolaków rozszarpać dwa niedźwiedzie, tak tłumaczyłoby się ustępy Menckena o kobietach, czarnych lub Polakach. Tak, także o Polakach, bo dzięki działaności Polskiej Fundacji Narodowej także i my zostaliśmy uznani w Ameryce za ludzi. Zabroniono polish jokes. W tym poprawnym politycznie świecie Mencken potrzebuje teologa, by ten go wytłumaczył. By ukazał jego myśl jako uwarunkowaną czasami. Pamiątkę z poprzedniej epoki, trochę agresywnej, trochę obłudnej, ale wolnej – jak wspomniane wyżej przedszkolaki. 

Podsumowując:

Kosmos jest gigantyczną karuzelą robiącą 10,000 obrotów na minutę

Człowiek to chora mucha, uczepiona tej karuzeli

Religia to teoria, że karuzelę zaprojektowano i puszczono w ruch, żeby człowiek się przejechał.

Henry Louis Mencken śmiał się głośniej z każdym obrotem.

4 odpowiedzi na „Henry Louis Mencken – Papież Ameryki”

  1. Awatar Iggit
    Iggit

    Spodobał mi się Mencken z poprzedniego wpisu, toteż uśmiechnąłem się, patrząc na tytuł tego tekstu:). Dzięki!

    Polubione przez 1 osoba

  2. Awatar PN
    PN

    Tak, Mencken jest Menckenem. Mencken wróci w Tekście o Trumpie, Hitlerze i Orwellu. Teksty są połączone. Mam dziesiątki tysięcy znaków, ale ciągle poprawiam, stąd publikacje się ślimaczą. Dziś też coś będzie.

    Polubienie

  3. Awatar Obiecująca. Młoda. Kobieta., recenzja – Wiadomo, blog!
    Obiecująca. Młoda. Kobieta., recenzja – Wiadomo, blog!

    […] gdy sam wychodziłem potem z „Bajki”. Znajomość zakończenia nie zmienia nic. To wielki film. Mencken kiedyś napisał, że w Ameryce jest poprawny sposób myślenia o wszystkim. Tę poprawność […]

    Polubienie

  4. Awatar Bukowski nie zostawiał mniejszości etnicznych, gdy strzygł trawnik – Wiadomo, blog!
    Bukowski nie zostawiał mniejszości etnicznych, gdy strzygł trawnik – Wiadomo, blog!

    […] mi to los innego pisarza, którego cenię za szczerość, Menckena. Mencken też był proniemiecki w obie wojny, doradzał, aby Ameryka nie angażowała się w […]

    Polubienie

Leave a Reply