Czas i mit. [cz. II]

Written by:

Dalsza część tłumaczenia książki Time and Myth J. S. Dunne’a.

Czas i opowieść o śmierci

Młoda dziewczyna stanęła raz boso na plaży w Normandii i zwrócona ku morzu, śpiewała. Poeta Yeats stał za nią i z daleka słuchał jej pieśni. To on przekazuje nam, że śpiewała o wielu cywilizacjach, które tu istniały i które przeminęły. Śpiewała swój własny tekst, a każdy wers kończyła wołaniem „O Panie, pozwól, aby coś przetrwało”.

Nic nie ma mocy przetrwać — tak się zdaje. Człowiek przechodzi przez pory życia — dzieciństwo, młodość, dorosłość, starość. Każda pora przychodzi i odchodzi, a życie zdaje się przechodzić w śmierć dokładnie tak, jak dzieciństwo przechodzi w młodość, młodość w dorosłość, dorosłość w starość. To samo przydarza się całym cywilizacjom. One też mają swe dzieciństwo, młodość, dorosłość i starość, mają narodziny i śmierć, wzrastają, kruszeją i upadają. Wydaje się, że nic więcej niż pośmiertna maska nie pozostaje po życiu, tylko odcisk martwej twarzy, ślad czegoś, co dawno temu było żywe. Życie trwałe, życie zdolne przetrwać śmierć i toczyć się dalej musiałoby być głębsze, niż to zwyczajne. Musiałoby być życiem, które pulsuje w ludziach bez ich wiedzy, jak strumień płynący głęboko pod powierzchnią. Dostrzeżenie go byłoby jak dostrzeżenie płomienia w głębiach życia, byłoby jak usłyszenie rytmu, którego zwykle nie jesteśmy stanie usłyszeć. Pytanie, czy człowiek, gdyby odnalazł takie życie, byłby w stanie nim żyć, czy byłby zdolny do życia w takiej głębi, czy byłby zdolny żyć w tym rytmie.

Głębsze życie jest jak cofająca się fala, jak strumień płynący pod powierzchnią, prąd dążący w stronę morza, lub wzdłuż plaży, podczas gdy na powierzchni fale uderzają nieustannie w wybrzeże. Fazy życia, tak, jak fazy cywilizacji, są jak takie właśnie fale, każda faza nabrzmiewa, a potem obumiera, każda przetacza się ku wybrzeżu, by się na nim złamać. Życie przeżywane na powierzchni jest jak grzywa fali, jak przypływ morza bijący o brzeg, jak piana, jak bryzg, jak dźwięk umierających fal. Nie ma nabrzmienia i łamania w falach wracających do morza ani piany, bryzgu, czy dźwięku. A jednak jest to prąd potężny i zdolny poruszać się wbrew falom powierzchni ku otwartemu morzu, podczas gdy one uderzają w brzeg. Człowiek, który oddał się głębszemu prądowi życia, ryzykuje, dokładnie tak, jak człowiek pochwycony przez cofającą się falę. Być może lepiej byłoby dla niego unosić się na powierzchni i zostać wyrzuconym na brzeg. Życie w zgodzie z głębszym rytmem może oznaczać zignorowanie zwykłego rytmu życia. Może oznaczać ignorowanie trosk i radości normalnych dla dzieciństwa, młodości, dorosłości i podeszłego wieku. Może oznaczać zanurkowanie w głębię życia za światłem tak nieuchwytnym, jak morski ogień.

Dziewczyna, która stoi na brzegu naprzeciw morza i śpiewa „O Panie, pozwól, aby coś przetrwało”, śpiewa o tym głębszym i trwalszym życiu. W każdej z cywilizacji, o których śpiewa, musiały być postaci do niej podobne, w każdej z cywilizacji, które pojawiły się i przeminęły na tym brzegu. Musiały być także postaci zwrócone w drugą stronę, pokazujące to, co człowiek odrzuca, gdy udaje się w pościg za życiem wiecznym, pokazujące ofiarę, pasję, szaleństwo, piękno i miłość, którą można znaleźć w śmiertelnym życiu. Dzieje są jak opowieść o człowieku, który spotyka te postaci jedna po drugiej, pytając je o życie i śmierć, pytając każdą o to, czy coś rzeczywiście przetrwa. Sami zadajmy to pytanie. Postawmy je każdej z epok ludzkich dziejów.

Leave a Reply